piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 4

Hope's POV

- Hope. Hope wstawaj, dziś twój pierwszy dzień w nowej szkole - obudziła mnie mama, lekko mną potrząsając. Mruknęłam tylko, żeby dała mi 20minut i schodzę na dół. Ona zaś wyszła z mojego pokoju i poszła robić śniadanie.

~parę minut później~

- Pa mamo! - powiedziałam, gdy przekraczałam próg drzwi. 7:48. Kuźwa, nie zdążę.. HARRY! Szybko pobiegłam do jego domu, ale nikt mi nie otwierał. Dobra, biegiem kurwa. Zaczęłąm biec po prostej, następnie za zakrętem w lewo, przez park, prosto i w prawo. Zaczęłam biec, mijając przy tym dużo metrów. Zatrzymałam się na ławce w parku, bo kurde nie mam siły. Rozsiadłam się na niej, wyglądając jak debil. 7:57. Nie zdążę. Jestem dopiero w parku, a jeszcze kawałek przede mną.. Pierwszy dzień w szkole, a już spóźnienie, zajebiście.. Pójdę, bo na bieganie nie mam siły. Gdy wyszłam z parku, zatrzymał sie przede mną samochód, dobrze mi znany. Przyciemniona szyba zaczęłą osuwać się w dół.
- Masz minutę - powiedział chłopak. Justin. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera, a ten ruszył do szkoły. Zanim sie oglądnęłam, już byłam pod budynkiem. Wyszłam z auta, wszyscy się na mnie patrzyli. 
- Dlaczego wszyscy się tak gapią ? - zapytałam Justina, gdy zmierzaliśmy w stronę drzwi wejściowych.
- Bo jesteś tu ze mną - popatrzyłam się na niego, a ten się uśmiechnął, nie patrząc na mnie - Do zoba - oddalił się do jakieś grupki ludzi. Zanim się obejrzałam, byłam sama na korytarzu, a dzwonek już dzwonił. Gdzie ja mam kurwa lekcje ?! Poszłam do góry po schodach, prosto przez korytarz, skręciłam.. Zgubiłam się. Wróciłam drogą powrotną. Usiadłam na ławce przed szkołą i czekałam, nie wiem na co, chyba na zbawienie. 
- Hope ? - odwróciłam się, by zobaczyć kto mnie woła. 
- Co ty tu robisz ? - usiadł obok mnie, a ja, hamsko oczywiście, odsunęłam się na sam koniec ławki.
- To samo co ty. Spóźniłam się. - odpowiedziałam mu, a on się zaśmiał - I z czego się śmiejesz ? 
- Mamy na 8:30. - Ja pizgam...
- Czego chcesz ? - zapytałam obojętnie odwracając sie prz
- My ? 
- My. Chodzimy do tej samej klasy - uśmiechnął się.
- Zajebiście - powiedziałam nie co ciszej.
- Wiem - odpowiedział. Czyli jestem z Harrym w klasie, mhm..

Siedzieliśmy na tej ławce jak ostatnie przyjeby, zwłaszcza ja. On witał się z kilkoma przechodzącymi ludźmi, a ja po prostu siedziałąm. Nagle ktoś załował Harry'ego, jakaś dziewczyna. Biegła w naszym kierunku, a gdy tylko on ją zauważył, wstał, a ona rzuciła się na niego, mocno przytulając. 
- Rzygam tęczą. - powiedziałam i wzięłam gumę do żucia.
- Zostaw komentarze dla siebie - odpowiedział Harry. 
- Jezu, jak ja się za Tobą stęskniłam! - powiedziała dziewczyna.
- Ja za Toba też, nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - po chwili przestali się przytulać.
- To jest Ashley - powiedział Harry, a dziewczyna podała mi rękę. Uśmiechnęłam się, wyciągłam gumę z buzi i wcisnęłam dziewczynie w rękę mówiąc "Hope, miło mi". 
- To było nie miłe - warknął Harry.
- Oh jak mi przykro - powiedziałam bezuczuciowo. Dziewczyna poszła do szkoły, a on został ze mną.
- Mogłabyś być troszeczkę bardziej milasza.
- Po co ? Po co mam być miła dla kogos, kto za pewne nie będzie miły dla mnie ? - zapytałam. 
- Ona będzie. Znaczy się byłaby, gdybyś się tak nie zachowała.
- Patrz, wzruszyłam się. Gdzie mamy lekcje ? - zapytałam zmieniając temat.
- Sala 32G. Chemia. - ja pierdole.. Nigdy nie byłam dobra z chemii.
- Dobra chodź, bo mamy nie całe 4 minuty.

~~~


Cały dzień zleciał wyjątkowo szybko. Na żadnej przerwie nie spotkałam Justina, ani tej lali Hazzy. Teraz jest końcówka biologii. Pani coś tam tłumaczyła, a ja patrzałam przez okno. Tak, patrzałam na Justina. Nie wiem czemu, tak jakoś. Był ubrany w niebieski strój koszykarski. Niby fajnie, ale to i tak frajer. Popatrzał się na mnie, o jezu! Odwróciłam się w stronę tablicy we właściwym momencie, bo pani McCallister się na mnie patrzała. Zaczęła znów coś tam tłumaczyć, a ja znów odwróciłam się w stronę okna. Justin stał przodem do mnie i obejmował jakąś lasię. Uśmiechnął się do mnie i wyjął telefon z kieszeni, dzwoniąc do kogoś. Niecałe 2 sekundy później zaczął dzwonić mi telefon. Szybko wyjęłam go z kieszeni jeansów i zobaczyła kto dzwoni. Za szczęście miałam wyciszony. Rozglądnęłam się po klasie i go odebrałam.
- Hallo ? 
- Ładnie to tak rozmawiać na lekcji ? - odezwał się męski, pedalski głos. 
- Skąd masz mój numer ?! - szepnęłąm nieco głośniej.
- Uważaj - i się rozłączył. Schowałam telefon, a nademną stała pani. To dlatego miałam uważać.
- Przeszkadzam pani, panno Black ? 
- Nie, czemu ?
- Też się zastanawiam.
- To jak sie pani zastanowi, da mi pani znać - uśmiechnęłam się hamsko, a klasa zaczęła chichotać.
- Do dyrektora - pokazała na drzwi.
- Z jakiej racji ?
- Nie dostosowujesz się do zasad panujących w tej klasie.
- Jestem tu pierwszy dzień. Nie znam jeszcze zasad - chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek - Oh jak mi przykro - powiedziałam i wyszłam z klasy. Nie będe cichą myszką. Niech wiedzą, z kim mają doczynienia. Zatrzymałam się koło schodów, czekając na Harry'ego. Po co ja an niego w ogóle czekam ?! O, idzie.
- Harry! - krzyknęłam. Chłopak podszedł do mnie z.. Jak ona miała.. Um.. Alice ? Aline ? Ashley ? Ashley!
- Co ?
- Wracasz ze mną ? 
- Najpierw odprowadzam Ashley.
- Idę z wami.
- Ale.. - odezwała się, ale ja jej przerwałam. 
- Nikt cię nie pytał. - skarciłam ją.
- Ciebie tak samo - wywróciła oczami i przytuliła się do Harry'ego.
- Jeszcze coś ?
- Mam coś do powiedzenia, bo idziesz odprowadzić MNIE. Ale oszczędź sobie, kawałek jest. Idź do domu.
- Skoro tak ładnie prosisz - włożyłam słuchawki do uszu i odeszłąm. 
Zastanawiało mnie jedno.. Czemu Justin mnie pocałował skoro ma dziewczynę? Och zapomniałam! Typowy bad boy.



1 komentarz:

  1. Jesteś nominowana do LBA. Po wiecej informacji zapraszam do mnie:
    crazy-love-by-stupidity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń